W jednym z poprzednich postów napisałam trochę słów o sobie, o tym jak się zmieniałam, jak zmieniało się moje podejście do kupowania i posiadania:
https://fashionable.com.pl/2015/02/03/blog-2014-czas-start/
W komentarzach już nie raz prosiłyście, żebym napisała o tym jak nauczyłam się kupować mniej i jak to się dzieje, że z tych zakupów jestem już zwykle prawie w 100% zadowolona.
Tak jak pisałam w poście powyżej , modą nie interesowałam się od zawsze, a kiedy w czasie studiów podjęłam pracę, zachłysnęłam się kupowaniem. Nie byłam absolutnie zakupoholiczką, bo zawsze gdzieś tam przemawiał zdrowy roządek i nigdy nie miałam poczucia, że "muszę to mieć", ale lubiłam kupować. Na zakupy zawsze chodziłam totalnie sama, bo tak lubiłam najbardziej.
Ile chciałam spędzałam w danym sklepie, a kiedy miałam ochotę robiłam sobie przerwę na lody, czy zieloną herbatę.
Co innego zakupy z innymi - wiele osób zabierało mnie jako doradcę, ale zakupy dla siebie robiłam w pojedynkę.
[podczas Warsaw Fashion Weekend ]
Kupowałam sporo, ale wolałam kupować więcej i taniej. Tym samym szafa mocno się zapełniała, a ja i tak nie miałam się w co ubrać i często praktycznie nowe rzeczy przekazywałam w inne ręcę (jakoś nie lubię sprzedawać, wolę rozdawać). Kiedy w sklepie zastanawiałam się czy kupić daną rzecz, stawiałam ją na szali i robiłam najgorszą z możliwych rzeczy . Myślałam "najwyżej będzie po domu".
I tak miałam mnóstwo niezłych, ale nie pasujących do mnie ciuchów do sprzątania swojego 9 metrowego pokoju.
Kiedy pobraliśmy się z Kubą okazało się, że taki związek to raj dla kobiety także pod względem zakupów, ponieważ mój mąż nie miał nic przeciwko chodzeniu po galerii i chętnie i aktywnie mi doradzał. Był tylko jeden problem, Kuba nie znosił kiedy wracaliśmy z zakupów z niczym, bo uważał, że to czas stracony. Tym samym zapełnialiśmy skutecznie nasze pierwsze szafy w wynajmowanym mieszkaniu. Jedyne usprawiedliwienie jakie mam jest takie, że na zakupy nie chodzilismy oczywiście co chwila, a poza tym zawsze miałam zmysł do wyszukiwania ciekawych okazji i promocji.
I tak któregoś razu byliśmy w galerii handlowej bez konkretnego celu, był czerwiec. W jednym ze sklepów znaleźliśmy całkiem ładną sukienkę. Kuba postanowił, że ją kupimy. Ja oprzytomniałam i pomyślałam, że przecież lada dzień wyprzedaże i na 100% wszystko z tego sklepu trafi na przeceny. Nie ukrywam, że wtedy się trochę posprzeczaliśmy, a Kuba stwierdził, że jestem nielogiczna, bo robię aferę o to, że on chce mi kupić sukienkę, a później jak będę tak czekała na te wyprzedaże to już jej nie będzie.
I wtedy coś się zmieniło. Banalna sytuacja, ale zaczęłam się nad nią zastanawiać. Powiedziałam Kubie, że jeśli tej sukienki nie będzie to trudno, jest mnóstwo innych sklepów i innych sukienek. Nie ta to inna. Taką zasadę akurat zawsze miałam - staram się nie żałować i nie rozpamiętywać rzeczy, których nie da się cofnąć, a które nie mają większego wpływu na nasze życie.
[dodam, że sukienkę kupiłam później za 59 zł, byłą przeceniona z 229].
W niedługim czasie postanowiłam, że bierzemy się za porządki w szafach, bo choć panuje w nich ścisk ja i tak wiecznie nie mam się w co ubrać. Moje postanowienie dotyczyło zarówno garderoby Kuby , jak i mojej.
Wyjęliśmy z szafy wszystkie ubrania na raz i kolei, ubranie po ubranie zakładałam na siebie i współnie decydowaliśmy:
Z "NIE" nie było powrotu, z "MOŻE" mierzyłam na koniec wszystko raz jeszcze.
I tak mój stos "NIE", rósł i rósł. Do Łodzi (do mojej mamy, żeby mogła to rozdać) pojechało 9 dużych reklamówek i największa walizka jaką mieliśmy. Niektóre rzeczy z metkami, większość całkiem fajnych marek, oczwywiście rzeczy niezniszczone.
Ponad połowa wieszaków w szafie była pusta, a ja byłam tak szczęśliwa, że chyba przez 2 tygodnie zostawiałam otwartą szafę, żeby móc patrzeć na tą przestrzeń i pięknie poukładane kolorami i rodzajami rzeczy.
I to był też przełom w naszym kupowaniu. Nadal lubimy razem chodzić na zakupy, ale nauczyłam siebie, ale też przede wszystkim Kubę, że z zakupów nie trzeba wracać z pełnymi torbami, żeby zaliczyć je do udanych.
https://fashionable.com.pl/2015/01/08/zorganizowac-wyjazd-mediolanu-czesc-3-moda-mediolanie/
Kiedy chodzimy nawet kilka godzin po galerii i nie możemy nic specjalnego znaleźć, podsumuwujemy zakupy wspólną kawą w miłym miejscu, płytą, książką lub grą planszową (Ci którzy czytają nas regularnie, wiedzą, że kolekcjonujemy te 3 rzeczy), albo kupujemy kwiaty do domu.
Na zakupach dużo dyskutujemy, oceniamy czy dana rzecz jest warta, żeby zabierać ją do domu i czy jest warta wieszaka i miejsca w szafie.
Przede wszystkim kupujemy rzeczy tak, żeby pasowały do innej garderoby. Po mojej selekcji ubrań okazało się, że mam wiele fajnych rzeczy, których nie noszę, bo kompletnie do niczego nie pasują.
Podczas trzeciej przeprowadzki do już naszego niewielkiego mieszkania zrobiliśmy kolejną selekcję. Bilans był już znacznie lepszy, choć nadal sporo rzeczy oddałam. Co chyba oczywiste, w pierwszej kolejności do odstrzału poszły rzeczy z "MOŻE", które cofnęłam na "TAK" podczas poprzedniej selekcji.
Obecnie mam 3 metrową szafę, a Kuba taką samą 2 metrową (w szafieKuby jeden pół metrowy bok zajmują pudła z dokumentami. itp).
Zdjęcia naszej sypialni znajdziecie tu:
https://fashionable.com.pl/2014/06/04/mieszkanie-biala-prowansalska-sypialnia/
Nie powiem, że mam mało ubrań, bo pewnie są osoby, które mają ich znacznie mniej, jednak w mojej szafie jest jeszcze bardzo dużo powietrza.
Jeden także pół metrowy bok zajmują u mnie torebki i część butów (druga część jest w "wiatrołapie"), a sporą część szafy zajmuje 8 szuflad, w których mam poukładaną także bieliznę i rajstopy (2 szuflady), kopertówki ,biżuterię i okulary (kolejne 2), szaliki (jedna), plus w dwóch poukładana jest bielizna nocna, t-shirty i spodnie, a w ostatniej ubrania do sprzątania.
Mam nadzieję, że w kolejnych postach uda mi się Wam pokazać jak zorganizowałam moją szafę i uzupełnię moje doświadczenia z kupowaniem.
Dodam także, że w podjęciu tych decyzji pomogły mi poradniki, które uwielbiam.
Polecam szczególnie te poniżej. Jednym wydają się banalne. I ja mogę swierdzić, że nikt w nich kolejnej Ameryki nie odkrywa, ale dla mnie były ogromnie uświadamiające i motywujące.
O ksiażce "Paryski Szyk" pisałam kiedyś tu:
https://fashionable.com.pl/2012/12/13/paryski-szyk/
Po pierwsze nie warto kupować rzeczy "na pocieszenie", albo z powodu złego dnia.
Z takiego powodu dozwolone jest kupienie ciacha z kremem, czekolady, albo koktajlu owocowego.
Kupując pod wpływem "doła" popadamy w jeszcze większy. Humor poprawia się krtókotrwale, zwykle podejmujemy złe decyzje i poza dołem zostaje nam jeszcze drugie zmartwienie "wyszczuplony portfel".
To samo dotyczy kupowania na głodnego. Wbrew pozorom ta zasada dotyczy nie tylko kupowania jedzenia.
Kiedy jesteśmy głodni, nie jesteśmy w pełni skoncentorwani i podejmujemy często złe decyzje.
Kupuj odpowiednie rozmiary. Nigdy nie myśl "schudnę / albo przytyję".
Kupuj na" TU" i "TERAZ".
Jeśli planujesz schudnąć i wiesz, że masz silną motywację NIE KUPUJ NIC, bo po co? Twoja figura się zmieni i może się okazać, że rzecz i ta nie będzie leżała tak jak chciałaś. Ostatecznie możesz kupić jedną rzecz (np. sukienkę) i dążyć do niej. Ale i tak uważam, że lepiej iść na zakupy z już nową figurą. A jeśli naprawdę masz na coś ochotę, kup nową pomadkę, w kolorze, który zawsze chhciałaś mieć, albo torebkę.
Nie kupuj rzeczy, tylko po to, żeby nie wrócić z niczym. Pomyśl, że nawet przeceniona bluzka za 40 zł to 1/2/3 godziny Twojej pracy. Pomyśl wtedy czy ta rzecz warta jest Twojego cennego czasu?
Traktuj zakupy nie tylko jak zdobywanie łupów, ale przede wszystkim inspiracje i nowe doświadczenia.
Jeśli nie kupisz ubrań spraw sobie po zakupach drobną przyjemność: coś dobrego do jedzenia, czasopismo np. modowe czy urodowe, książkę, albo właśnie kwiaty do domu.
Nie zaprzeczę, że kupowanie nowych rzeczy to także kwestia sprawiania sobie przyjemności, ale nie zawsze trzeba wydawać dużo pieniędzy.
https://fashionable.com.pl/2015/02/05/cos-pysznego-agaty-zrobic-czekoladki-pomysly-prezenty-serca/
Bądź wybredna.
Pomyśl o swojej szafie jak o drogocennym miejscu i przynoś do niej tylko warte takiego miejsca rzeczy.
Osobiście czuję się teraz szczęśliwa na zakupach, ponieważ nie chodzę na kompromisy z ubraniami. Wpewnym sensie bądź asertywna w stosunku do siebie samej.
"ta bluzka, jest fajna, ale ma trochę za długie rękawy" - NIE BIORĘ
"spodnie są super, tylko są trochę za niskie w talii" - NIE BIORĘ
"sukienka jest śliczna, ale ma trochę za duży dekolt" - NIE BIORĘ
"t-shirt ma niezły nadruk, ale słabej jakości bawełnę" - NIE BIORĘ
"sweter ma mój ulubiony krój, ale trochę za chłodny kolor" - NIE BIORĘ
"sukienka to ideał, ale mechaci się już na wieszaku w sklepie" -ABSOLUTNIE NIE BIORĘ
Na zakupach musisz poczuć się jak szefowa. Wykonuj swoją "pracę" dobrze i to samo zlecaj swoim ubraniom. Jeśli mają dla Ciebie "dobrze pracować" dobieraj sobie dobrych i zgranych pracowników:)
Absolutnie nie kupuj rzeczy zakładając, że w razie czego "będą po domu". Przecież masz mnóstwo ubrań "po domu". A jak bardzo chcesz wydać pieniądze zaproś koleżankę na lunch, albo zrób komuś prezent.
Kupuj rzeczy w których chcesz chodzić. Nie kupuj rzeczy na potem, ani na kiedyś. Tym bardziej jeśli kupisz piękną rzecz o której marzyłaś - noś ją, a nie trzymaj w szafie. Jeśli zamierzasz ją oszczędzać równie dobrze mogłaś ją zostawić w sklepie i zaoszczędzić pieniądze.
Przecież za rok, dwa ta rzecz może już nie spełniać Twoich wymagań.
Korzystaj z danej rzeczy i ciesz się z jej użytkowania. Pamiętaj, że zasługujesz na to, żeby codziennie wyglądać świetnie.
Nie oznacza to, że do marketu masz zadkładać seksowną małą czarną, sznur pereł i czerwone szpilki, ale zawsze staraj czuć się dobrze.
Znasz tą dziwną zasadę, że kiedy najgorzej wyglądamy spotykamy najwięcej znajomych (często tych dawno nie widzianych, albo byłych chłopaków)?:)
Możesz to zmienić. Kiedy dobrze się czujesz, zawsze dobrze wyglądasz: czy w dresie (nieznszczonym, w odpowiednim rozmiarze i kolorze), czy w najmodniejsze sukience.
To samo dotyczy ubrań do spania. Przesypiamy 1/3 życia to chyba dostateczny powód, żeby tą część spędzić pięknie??
Może to idiotyczne, ale kiedy zastanawiałam się zostawić/czy wyrzucić swoje stare rozciągnięte piżamowe spodnie w kratę i spraną koszulkę, zawsze myślę "a jeśli w nocy coś stanie się w mieszkaniu i będę musiała wyjść, to raczej nie będę się tak dobrze czuła". To trochę głupie, ale jednocześnie mobilizacyjne. Analogicznie moja nauczycielka zawsze mówiła: "jeśli jesteś zbyt zmęczona, żeby ogolić nogi, pomyśl, że nagle trafiasz do szpitala i zajmuje się Tobą przystojny lekarz" 😉
Oczywiście to zabawne przykłady, bo fajnie dobrze ubierać się przede wszystkim dla siebie, ale przyznajcie, że coś jest w tym co napisałam?
Czasem kupuję jedynie bardziej eleganckie rzeczy w dobrej cenie, ponieważ nie lubię przed specjalnymi wyjściami, czy świętami szukać na siłę rzeczy. Jeśli np. koktajlowa sukienka bardzo Ci się podoba, dobrze leży i dodatkowo ma dobrą cenę warto ją kupić i trzymać na najbliższą okazję, która na pewno nadejdzie. To mój sprawdzony sposób na wyjściowe stylizacje.
[Jeśli lubię daną rzecz noszę ją kiedy mam na to ochotę. Pytacie mnie jak nosi mi sie taki biały płaszcz. Piszecie, że mimo, że Wam się bardzo podoba nigdy nie zdecydowałybyście się na biały. A ja pytam dlaczego??! Ja go noszę kiedy chcę. Jak się ubrudzi..to go piorę! Gdybym miała czekać na specjalne okazje to może założyłabym go kilka razy w roku. Po co odmawiać sobie takiej przyjemności?
W niektórych sytuacjach warto zachować rozsądek. Kiedy idę do sklepu po ziemniaki nie muszę ich nosić w torebce Korsa. To samo doytyczy moich ulubionych okularów z Max Mary, które mam od ponad 4 lat. Nie korzystam z nich na plaży, gdzie raz bym je zdejmowała, raz zakładała, później na przykład wylądowały by tłuste od olejku w piasku. Po prostu są przeznaczone na miejskie wyjścia.
Ale trzeba pamiętać, że jest granica między rozsądnym noszeniem rzeczy, a ich żałowaniem.]
Zawsze myśl o tym, czy masz do czego założyć daną rzecz, ewentualnie od raz dokup do niej coś co stworzy zestaw. Kupując rzecz staraj się komponować szafę, Rzadko chodzę 2 razy tak samo ubrana (nie licząc sukienek, choć do nich też staram się dobierać inne dodatki i mojego dresiku z By Insomnia, choć tu też zmieniam detale), nie dlatego, że mam milion ciuchów, a dlatego, że mogą tworzyć przeróżne konfiguracje.
Od kiedy stosuję te zasady , częściej mam poczucie, że chciałabym założyć 3 zestawy na raz, niż że nie mam co założyć.
Nie żałuj nie kupionych rzeczy. Jeśli wrócisz do sklepu i danego ubrania nie będzie - nie dramatyzuj. Było minęło, rzecz nie była widocznie dla Ciebie, zapomnij i szukaj nowej rzeczy.
Szkoda czasu na martwienie się takimi drobiazgami. Szukaj plusów - nie wydałaś pieniędzy.
https://fashionable.com.pl/2014/09/16/stylizacja-3-rocznica-slubu-nowa-torebka/
Regularnie pozbywaj się zniszczonych rzeczy. Conajmniej 2 razy w roku rób generalny przegląd szafy, jednocześnie robiąc w niej gruntowny porządek. Sweter z dziurką, bluzkę z niespraną plamą możesz zostawić tylko jeśli w najbliższym czasie zamierzasz sama malować mieszkanie (oczywiście, żeby ją później bez żadnego żalu wyrzucić).
Staraj się odo minimum ograniczyć rzeczy, które chcesz zostawić z sentymentu...
https://fashionable.com.pl/2014/11/18/zyj-pelna-para-dodaj-mocy-oszczedzaj-czas/
Nie odcinaj metek od nowych ubrań dopóki ich nie założysz.
To jedna z moich lepszych zasad. Nie jestem typem, który ciągle kupuje, a na drugi dzień oddaje, ale zdarza mi się przynieść do domu coś, co po przymierzeniu w świetle dziennym nie wydaje mi się już takie fajne. Zawsze mierz rzeczy przed kupieniem, a później kolejny raz w domu. Jeśli masz choć odrobinę poczucia, że niepotrzebnie kupiłaś daną rzecz - oddaj ją do sklepu. Tym samym zawsze zabieraj paragon i zorganizuj w domu pudełko na paragony. Co rom przeglądaj je i wyrzucaj te już niepotrzebne. Paragony na droższe rzeczy kseruj (np. biżuterię), gdyż te potrafią wyblaknąć.
Po uporządkowaniu szafy zrób listę rzeczy, których potrzebujesz lub które chciałabyś mieć. Na liście powinno być góra 10 do 15 najpotrzebniejszych ubrań i dodatków, które jesteś w stanie kupić w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Lista powinna być racjonalna i w Twoim zasięgu. Jeśli chciałabyś torbę Louis Vuittona, ale raczej Cię na nią nie stać, nie powinna być na Twojej liście.
Analogicznie, jeżeli np. twoim marzeniem jest torebka za kilkaset złotych, to po co kupujesz dziesiąte jeansy, dwudziesty piąty t-shirt zamiast odłożyć te pieniądze na wymarzoną torebkę?
Na liście mogą się znaleźć zarówno marzenia, jak i ubrania typu "basic". Jeśli wiesz, że Twoje białe topy są juz sprane, a często z nich korzystasz - wpisz je na listę i szukaj w czasie najbliższych zakupów.
Czujesz, że w Twojej szafie powinna się znaleźć dobrze skrojona mała czarna, przydałaby się marynarka, czy od dawna czujesz, że brakuje Ci lekkiego okrycia na słoneczne, ale niezbyt ciepłe dni - szukaj właśnie tych rzeczy.
https://fashionable.com.pl/2014/09/16/stylizacja-3-rocznica-slubu-nowa-torebka/
Nie kupuj nigdy na siłę, np. z powodu niespodziewanego przyjęcia.
Oczywiście nie oznacza to, że jeśli nagle zostaniesz zaproszona na wesele, to nie możesz iść do galerii.
Jeśli masz ochotę na coś nowego, kup i ciesz się nowym ubraniem i nowym lookiem, ale nie kupuj czegoś tylko po to, żeby mieć nową rzecz.
Sama ostatnio lekko się zawirowałam. Dokładnie w sobotę po świętach Bożego Narodzenia byliśmy zaproszeni na wesele z poprawinami. Ponieważ teraz jesteśmy rozbici na 2 mieszkania - to w Trójmieście i w Warszawie akurat nie zabrałam z Trójmiasta zbyt wielu eleganckich sukienek, pewna, że na wesele kupię sobie coś nowego. Tak się złożyło, że w grudniu kompletnie nie miałam czasu na zakupy.
Zrozpaczona w pośpiechu biegałam, więc po galerii handlowej na kilka godzin przed ślubem! Bagatelizując wszystkie moje zasady. Dodatkowo po świątecznych wydatkach bez większych funduszy na takie zakupy.
Już stałam przy kasie z lekko za dużą, ładną, ale nie piękną sukienką i na szczęście doznałam oświecenia. Zadałam sobie pytanie, czy jeszcze kiedyś założę tą sukienkę i odpowiedź brzmiała, że raczej nie...
Szybko ją odwiesiłam. Na wesele założyłam swoją tiulową spódnicę w której spędziłam między innymi święta, a do niej moje body "basic", które od 4 lat są w mojej szafie. Całości dodałam elegancji błyszczącym naszyjnikiem (który także miałam w swoich zbiorach) i szpilkami. Skupiłam się na starannym makijażu i dawno nie czułam się tak dobrze!
Jak widać wszyscy popełniamy błędy! Ważne, żeby się na nich uczyć!
https://fashionable.com.pl/2014/12/30/podsumowanie-2014/
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach!
Jak często porządkujecie swoje szafy?
Ona: Zapraszamy też na nasz profil na facebooku:
https://www.facebook.com/fashionablecompl
gdzie staramy się Was inspirować na bieżąco
On: i Instagramie też!:)