Kilka postów zakupowych o tym jak rozsądnie kupować ubrania cieszyło się ogromnym powodzeniem (między innymi ten TUTAJ). Od tamtego czasu w moim zakupowym życiu trochę się zmieniło, jednak fundamentalne zasady pozostały nienaruszone, a nawet je zaostrzyłam. Przytoczę je w pigułce i w 5 skoncentrowanych punktach:
1 Nie kupuję "na pocieszenie"
...ani z powodu złego dnia. Nie chodzę po sklepach głodna, ani zmęczona. To nie służy dobrym zakupom i sprawia, że podejmujemy pochopne decyzje. Kupuję odpowiednie rozmiary, na "TU i TERAZ", a nie na kiedyś (czyli nie wiadomo kiedy;) ).
2 Zakupy traktuję przede wszystkim jak inspiracje
Nie nastawiam się, że muszę coś kupić. Chodzę, oglądam, czasem mierzę i tworzę w swojej głowie wizualizacje stylizacji. Jeśli tak podejdziemy do zakupów, może się okazać, że wystarczy jedna nowa rzecz z którą stworzymy wiele zestawień z naszymi ubraniami i dodatkami. Tak jak pisałam 1,5 roku temu nauczyłam też kupować w ten sposób mojego męża. Kuba nigdy nie miał problemu z chodzeniem po sklepach (a wiem, że różnie to bywa z mężczyznami;) ), ale irytował się, kiedy nic nie kupowaliśmy. Pokazałam mu jak bardzo to jest racjonalne i jak dzięki takiej asertywności nie wydajemy bezsensownie pieniędzy. Teraz oboje traktujemy zakupy inspiracyjnie, a zwieńczeniem godzin spędzonym w galerii może być wspólna kawa, czy kupienie czasopism, czy książek w Empiku.
3 Kupuję tylko kiedy jestem przekonana
Jestem pewna, że wielu z Was zdarzyło się kupić ubrania z przekonaniem w stylu: "najwyżej będzie po domu". Dawno temu robiłam taką sondę na facebooku i sporo osób przyznało, że często właśnie tak kupuje! To duży błąd. Po pierwsze dom to tak cudowne miejsce, że tu także powinniśmy się czuć przyjemnie i stosownie do stylu jaki reprezentujemy. Nie namawiam do chodzenia w szpilkach, koronkowych sukienkach, czy marynarkach w domowym zaciszu - myślę, że nawet osoby, które lubią elegancji styl tego nie robią. Warto jednak nie bagatelizować stroju po domu, gdyż może on wpłynąć negatywnie na samopoczucie i postrzeganie siebie. Strój po domu powinien być wygodny, ale powinniśmy czuć się w nim jak najlepiej. I my same i nasi domownicy zasługujemy na to, żeby zawsze dobrze wyglądać (nie zapominając oczywiście, że naszą największą ozdobą jest uśmiech). Możemy poszukać ciekawych egzemplarzy wygodnych ubrań na wyprzedażach lub skorzystać z naszych ulubionych ubrań, które "wyjściowo" już się wysłużyły. Dlatego cokolwiek kupujemy powinno być czymś co nas cieszy, czyli nam się podoba. Tylko wtedy jest szansa, że to rozsądnie wydane pieniądze.
4 Nigdy nie odcinam metek od nowych rzeczy i zawsze myślę o tym, czy mam do czego założyć daną rzecz
Po pierwsze nie odcinam metek, ponieważ większość sklepów oferuje możliwość zwrotu towaru. Zawsze mierzę na spokojnie w domu i sprawdzam tym samym, czy rzecz naprawdę mi się podoba i czy mam plan na jej wykorzystanie. Ponieważ 15 razy zastanawiam się zanim zaniosę coś do kasy w sklepie, jest małe prawdopodobieństwo, że nie będę przekonana. Sporadycznie jednak zdarza się, że zwracam towar do sklepu. Mam wtedy spokojne sumienie i jeszcze nigdy nie żałowałam, że coś jednak oddałam. Na zakupach też sprawdza się intuicja:)
Po drugie zawsze myślę, czy mam do czego założyć wypatrzoną rzecz. Jeśli nie, a ubranie bardzo mi się podoba, szukam od razu czegoś do zestawu. Czasem jednak okazuje się, że rzecz jest dość kłopotliwa do zestawienia i nie warto jej kupować.
5 Jestem wybredna!
To moja absolutnie najlepsza cecha na zakupach. Zawsze zastanawiam się, czy ta rzecz jest godna dołączyć do mojej szafy. I choć dziwnie to brzmi, niejednokrotnie uchroniło mój portfel, a także moją szafę przed zawaleniem. Kupuję tylko, kiedy coś mi się naprawdę podoba, pasuje do wielu innych moich rzeczy i ma potencjał na "współpracę" przy tworzeniu stylizacji. Tak jak niejednokrotnie wspomniałam, uwielbiam mieć porządek i trochę przestrzeni w szafie, regularnie sprzątam, a także pozbywam się ubrań i nie mam potrzeby dopełniania jej na siłę.
Kończąc myśl z puntu piątego, ktoś ostatnio napisał komentarz na naszym instagramie (TUTAJ), że pewnie mam mnóstwo ciuchów i gdzie ja je wszystkie trzymam. Zdziwiłybyście się, gdybyście zobaczyły jak wygląda zawartość mojej szafy:) Zostawiłam jeden metr ubrań, które cenię i mam tam jeszcze trochę wolnych wieszaków i miejsca w szufladach. W drugim metrze trzymam wszystkie dodatki, a także ubrania codzienne: te po domu, do sprzątania, czy uprawiania sportu. W innym miejscu przechowuję razem z Kubą okrycia wierzchnie. W związku z tym, że ostatnio zrobiliśmy ogromne porządki i pozbyliśmy się połowy rzeczy, podczas wyprzedaży nadrobiliśmy braki.
Jak kupować na wyprzedażach
Dokładnie tak samo jak podczas każdych innych zakupów. Tyle, że musimy być jeszcze bardziej czujni, bo "procenty" czasem wodzą na pokuszenie. Podczas przecen tym bardziej powinniśmy sie nastawić na jakość i klasyki, bo w tym okresie możemy sobie często pozwolić na marki z których tradycyjnie nie korzystamy. Selektywne marki zwykle mają w swojej ofercie dość klasyczne rzeczy dobrej jakości, które tak szybko nam się nie znudzą, a fantastycznie je wykorzystamy.
Jestem bardzo zadowolona z naszych tegorocznych wyprzedaży, choć kolejny raz okazało się, że dobre zakupy to też ciężka praca. Najpierw kilka razy jeździliśmy do galerii i robiliśmy przegląd, spokojnie mierzyliśmy i zastanawialiśmy się czy warto. Czasem od razu było wiadomo, że nie warto czekać i lepiej kupić od razu (np. buty w Trussardi -70%, czy koszula w Michael Kors z takim samym rabatem, podobnie z TK MAXX - lubimy tam kupować buty zwłaszcza dla Kuby, jednak zwykle są to pojedyncze pary, więc jeśli są super, nie warto się zastanawiać, zwłaszcza, że w tym sklepie mamy czas na zwrot aż 100 dni). Innym razem zastanowienie dobrze nam zrobiło. Finalnie mamy kilka rzeczy, które choć z letnich wyprzedaży, sprawdzą się też jesienią. Poza tym w związku z nadchodzącymi wyjazdami przydadzą się nam też letnie rzeczy. Ten post jest też wstępem do dwóch kolejnych, które już są w przygotowaniu i w którym zdradzę Wam moje sposoby na atrakcyjne zakupy!
Trochę zdjęć zdobyczy poniżej. Pochwalcie się co Wam udało się w tym roku kupić?? I czy w ogóle lubicie kupować na wyprzedażach?
Na pierwszy ogień torebka Michael Kors w delikatnym kolorze. Sprawdzi się też jesienią do moich ulubionych szarości. Ten model Selmy mam już w 3 innych rozmiarach i wszystkie bardzo dobrze mi się noszą. Byłam więc przekonana, że to bardzo dobry zakup i już wiem, że się nie pomyliłam. Ten rozmiar wydaje się być idealny, bo torebka nie jest zbyt duża, ale jednocześnie pojemna.
W kwestii butów rozumiemy się z Kubą bez słów! I ON i ja uwielbiamy je kupować. Te sportowo - casualowe często spotykamy w TK Maxx atrakcyjnych cenach, więc zawsze kiedy przechodzimy obok tego sklepu zaglądamy przynajmniej na dział obuwniczy. Poniżej buty marki Diesel czy Lacoste kupione jakoś poniżej 200 zł. Ciekawe ceny można znaleźć też chociażby na Zalando. (Kuba kupił w tym sezonie więcej par butów niż ja!:) ).
W Liu Jo skusiłam się na sukienkę w kolorze khaki, który będzie jednym z kolorów tego sezonu. Sukienka bardzo mi się spodobała, bo może też pełnić funkcję tuniki i długiej kamizelki - wkrótce w stylizacji na blogu:)
Klasyczna koszula Michael Kors w świetnej cenie. Ostatnio noszę ją z paskiem:) i tenisówki Trussardi (do kompletu z tenisówkami Kuby, czyli małżeńskie tenisówki:)
Espadryle hiszpańskiej marki Gaimo Espandrilles z TK Maxx będą idealnie na nasz wyjazd:) No i miłość do zeszytów czyli nie do końca racjonalny zakup, który na szczęście nie nadwyręża domowego budżetu:)
Cudowności od Manifiq&co (TUTAJ) to z kolei piękny prezent <3
I jedna z piżamek na piękne sny:) Więcej rzeczy pokażę Wam w nadchodzących postach modowych:)
Ona: Z wiekiem jestem zakupowo coraz mądrzejsza:)
On: Oboje jesteśmy;)
Jeśli chciecie być na bieżąco zapraszamy do polubienia naszego profilu na facebooku TUTAJ i na instagramie TUTAJ