Od razu powiem, że nie lubię przepisów i jeśli nawet czasem do nich zaglądam zwykle je modyfikuje, tak aby pasowało do mojego gustu i smaku. Tak jest też z przepisami na życie i przepisem na ważny moment w życiu każdego człowieka jakim jest ŚLUB, dlatego właśnie to będzie taki swobodny przepis z praktycznymi wskazówkami. Nie czuję się mentorem w żadnej dziedzinie, ale myślę, że mam sporo do powiedzenia na ten temat w związku z tym, że kończyłam szkołę wizażu, makijażu i stylizacji, napatrzyłam się na śluby, bo na nich śpiewałam w kościele, pracowałam w salonie z męskimi garniturami i smokingami, a także sama przeżyłam swoją ślubną uroczystość pół roku temu. O pytania i rady proszą mnie również moje koleżanki, które szykują się na to wydarzenie, więc postanowiłam spisać je tu. Moja fryzjerka zaproponowała nawet, żebym napisała książkę jak zorganizować piękny ślub w miesiąc, bo mniej więcej właśnie tak to wyglądało:)
Pierwsza sprawa to zaręczyny. Osobiście jestem przeciwniczką takich "ustawianych", a niestety czasem się z tym spotykam, coś w stylu: "Idź sobie wybrać pierścionek, a później pójdziemy na niby romantyczną kolację, albo jeszcze lepiej kolację z rodzicami." Nie jestem aż tak praktyczna. Uważam, że cudownie jest też, kiedy mężczyzna zaskoczy kobietę i uczyni z tego dnia najpiękniejszym dniem przed ślubem, bo życie przecież z pięknych chwil się składa. Na to jednak drogie Panie dużego wpływu nie mamy. Wpływ mamy za to na swój wybór. Nie chcę zbyt długo poruszać tutaj kwestii duchowych, ale ślub przynajmniej dla mnie to bardzo ważna decyzja. Pobierać się i myśleć "najwyżej się rozwiedziemy" jest trochę nie logicznie i traci to cały sens i magię. Tak więc warto, aby była to przemyślana decyzja, może już w związku trzeba się zastanawiać, czy z tym mężczyzną mogłabym spędzicć resztę życia?? I tą decyzję należy podejmować ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Moje zaręczyny przyznaję były jak z bajki, bo akurat mieliśmy taką możliwość i okazję, teraz pewnie nie było tak łatwo, więc może warto, żeby to była spontaniczna, romantyczna decyzja. Mojego męża poznałam w połowie paździenika 2010, w listopadzie byliśmy już parą . W lutym ubiegłego roku nadarzyła sie okazja wyjazdu, w dobę się zorganizowaliśmy i polecieliśmy na Karaiby, na Dominikanę. Było to bardzo szalone i wspaniałe, zwłaszcza, że oboje uwielbiamy podróżować. Po trzech dniach od wyjazdu, w niedzielę popłynęliśmy katamaranem na bezludną wyspę - Saonę. Było pięknie i nic zupełnie nie wskazywało na to, że ten wyjazd aż tyle zmieni w moim życiu, ponieważ znaliśmy się z Kubą dopiero 3 miesiące (więc nawet mi to przez myśl nie przeszło!), a poza tym on się wogóle nie zdradzał i był bardzo wyluzowany. Nasza rezydentka powiedziała nam, że za opłatą 35 dolarów możemy odkupić sesję zdjęciową, którą robiła nam Dominikanka, ale początkowo stwierdziłam, że jest to zbędny wydatek. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest to sesja na kwadrans przed oświadczynami (zdjęcia są piękne, ale zostaną w naszym prywatnym archiwum). Mój chłopak zaproponował, żebyśmy przeszli się po wyspie, na co z chęcią się zgodziłam. Kiedy zapytał czy zostanę jego żoną, myślałam, że żartuję, albo, że ,mówi to pod wpływem pieknej chwili. Jednak kiedy po kilku chyba sekundach zobaczyłam otwarte pudełko z pierścionkiem to prawie zemdlałam... Nie miałam wątpliwości, choć nigdy wcześniej o tym nie myślałam. Pobiegliśmy do przebywających z nami na wyspie Francuzów, którzy niezmiernie nam gratulowali, a Dominikańczyk skomponował nam szampana z piwa i sprite'a (polecam to połączenie, choć rzadko piję piwo). Później z wrażenia wypiłam dużo dominikańskiego rumu z colą. Tego wieczoru świętowaliśmy długo taką przemianę, a jak o tym myślę nadal mam gęsią skórkęna jakieś 5 minut przed zaręczynami:) Piszę o tym, nie żeby się chwalić, ale pokazać Wam jaka to może być radość i niespodzianka.
Teraz kwestie bardziej teoretyczne:
Pierścionek: cieszę się, że mój jest uniwersalny, bo noszę go cały czas, a subtelne połączenie białego złota z żółtym bardzo mi to ułatwia, bo noszę bardzo różną biżuterię.
Rozmiar?? Ja na palcu zaręczynowym mam bardzo mały, bo 8,5... To jest generalnie mały problem dostać taki pierścionek, bez zmniejszania. Mój jest w rozmiarze 9 i zimą nosiłam go pod obrączką. Warto jednak pamiętać, że salony jubilerskie oferują usługi korygowania rozmiaru w cenie, zwykle do 30 dni od daty zakupu. Mój pochodzi z Apartu, ale osobiście wiem, że taką biżuterię czasem warto wyszukać u mniej znanych, ale wiarygodnych jubilerów. W Łodzi gorąco polecam elegancki salon (w którym my zamawialiśmy obrączki) "Prado", który znajduje się przy ul. Piotrkowskiej 29.
( a to biżuteria od Kuby z naszej wyprawy, z turkusem dominikańskim Larimarem).
Zaręczyny oficjalne: Czy to jeszcze funkcjonuje?? Pewnie tak, ale nie jestem ich fanką. My więc gdzieś po miesiącu od naszych zaręczyliśmy zorganizowaliśmy obiad dla naszych rodziców, w celu zapoznania się. Taki obiad, czy kolacja powinna według tradycji odbywać się w domu kobiety, często też bywa w restauracji. Tak też było u nas, ale absolutnie bez jakiegoś klękania i proszenia sztucznie o rękę, albo pytania o zgodę rodziców. Choć moi rodzice są tradycjonalistami, na szczęście są też takiego zdania jak ja. Były jedynie kwiaty dla mojej mamy, bo tak jest rzeczywiście miło.
Bardzo szybko ustaliliśmy też datę ślubu na 16 czerwca 2012 roku, ale o tym dlaczego został przeniesiony o rok wcześniej już w przyszłym poście ślubnym;)
Więcej o naszej podróży możecie przeczytać tutaj:
https://www.fashionable.com.pl/2012/02/24/republica-dominicana-karaibski-sen-cz-1/
https://www.fashionable.com.pl/2012/02/26/dominikana-karaibski-sen-cz-2/
Ona: Pooglądamy zdjęcia??;)
On: No pewnie;)