Celem naszego ostatniego wyjazdu do Londynu było połączenie zwiedzania i zakupów. Po pierwszej wizycie w lutym, mieliśmy już dokładny plan co tym razem chcielibyśmy zobaczyć, gdzie pójść i jak miej więcej zorganizować ten czas.
Tak jak pisałam Wam w poprzednim poście ze stylizacją tym razem zrezygnowałam z jakichkolwiek szpilek. Ponieważ uwielbiamy chodzić pieszo (Kuba nawet nazwał to "spacerem przez stolice mody" ;)) ), plan na "chodzenie" był ogromny i oczywiście znów pobiliśmy swoje rekordy.
O tym jak zorganizować taki wyjazd od strony technicznej, pisałam Wam już TU. Tym razem nasza podróż wyglądała bardzo podobnie. Zdecydowaliśmy się jednak na hotel w nieco innej lokalizacji, ale nadal w centrum. Tym razem mieszkaliśmy w okolicy Hyde Parku (a nawet w okolicy Hyde Park Street), co pozwoliło nam bez problemu dotrzeć spacerem do każdego celu naszej podróży. Poza tym to spokojna przyjemna okolica, gdzie można się zachwycać angielskim designem domów i szeregówek. Szczerze mówiąc jestem szczęśliwa, kiedy podczas tak krótkiego wyjazdu mogę pominąć wszelkie środki komunikacji.
Zastanawiałam się od czego zacząć post zakupowy, ale myślę, że właśnie od Oxford Street. Po naszym poprzednim wyjeździe często pytacie w mailach o rady. Tym razem mam dla Was więcej praktycznych informacji niż ostatnio.
Jeśli mieszkacie w Londynie/znacie londyńskie zwyczaje będę wdzięczna za Wasze spostrzeżenia!
Oxford Street
To ulica, którą wyobrażałam sobie zdecydowanie inaczej. W mojej głowie była podobna raczej do mediolańskiej Montenapoleone, którą mieliśmy przyjemność odwiedzić w listopadzie. W praktyce ulica nie jest zbyt urodziwa, ale rzeczywiście mnóstwo na niej ogromnych sklepów i galerii handlowych. Znajdziemy tam angielskie sieciówki typu Topshop, Next, Marks & Spencer, New Look, czy River Island, ale też mnóstwo innych sklepów takich jak Zara, Gap, H&M, Disney...
Na Oxford Street znajduje się także oczywiście słynny Primark. Jest to ogromny sklep (znacznie większy niż sobie wyobrażałam przed moją wizytą w Londynie). Na chyba 3 piętrach znajdziemy głównie ubrania i dodatki dla kobiet, mężczyzn i dzieci, detale do domu, słodycze, a także inne sezonowe gadżety. Towaru jest naprawdę mnóstwo i żeby zrobić tam solidne, ale i rozsądne zakupy trzeba tam spędzić chyba cały dzień. Zdecydowanie można tam znaleźć ciekawe rzeczy, ale jest też dużo tych tandetnych, które nie są warte swojej ceny. Przelicznik złotówki razy "6" jednak robi swoje i nie wszystko opłaca się kupić. Trzeba się też nastawić na tłumy ludzi o chyba każdej porze dnia i nocy (sklep jest czynny codziennie, poza niedzielą od 8 do 22), a także kolejki przy kasach - ale na szczęście czynnych kas jest wiele, więc oczekiwanie na finał idzie całkiem sprawnie.
Moim zdaniem w Primarku warto odwiedzić dział piżamowy, gdzie i jakość i design, a także ceny są kuszące. Poza tym polecam kupić tam słodycze, można znaleźć ciekawe t-shirty, czy sweterki, a także bieliznę. Mnie szczególnie podoba się też dział "Home", i poprzednim i tym razem znalazłam ciekawe gadżety w naprawdę niskich cenach.
Poza wyżej wymienionymi sklepami, przy Oxford Street znajdziemy także duże domy towarowe, w których kryją się przeróżne marki, także te selektywne. Przy Oxford Street warto wstąpić do Selfridges, House of Fraser, czy Debenhams.
Zwykle marki nie są podzielone na konkretne boxy, a mają swoje otwarte stanowiska. Na jednym piętrze znajdziemy na przykład torebki różnych marek, na innym buty, na jeszcze innym ubrania, czy kosmetyki.
Zaskoczyło mnie to, że poza takimi drogeriami kosmetycznymi w Londynie nie ma typowych dla Polski perfumerii. Marki kosmetyczne także mają swoje stanowiska otwarte. Znajdziemy tam odpowiednich (i przemiłych konsultantów), bo trzeba przyznać, że obsługa w Londynie w dosłownie chyba wszystkich miejscach jest naprawdę przemiła. Na dziale kosmetycznym panują przeróżne promocje i rozbudowana polityka "prezentowa" (np. przy zakupie dwóch kremów Estee Lauder, w prezencie jest torba i kosmetyczka pełna (!) produktów dodatkowych: np paletka cieni, tusz, pomadka, krem pod oczy... ). Gifty są znacznie większe niż w Polsce, a ceny selektywnych kosmetyków znacznie niższe (ale o tym szczegółowo w kolejnym poście).
Miałyście przyjemność robić zakupy na Oxford Street? Jakie są Wasze wrażenia?
Kawałeczek Primarku:)
A tu już domy dowarowe:
Idę dalej:)
Ona: Musiałabym tam na miesiąc pojechać, żeby to wszystko ogarnąć:)
On: Jedziemy?:)
Ona: Na miesiąc chętnie;)