Jak chwaliłam się już jakiś czas temu na facebooku i instagramie, niemal codziennie jeździmy rowerami. Czasem udaje nam się dopiero tuż przed północą, ale warto wyjść choć na godzinę. Poza tym późną porą wolne są siłownie na powietrzu i w spokoju można się trochę porozciągać:)
Tym razem wybieraliśmy się na zachód słońca nad morze i w ostatniej chwili zamieniliśmy samochód na rower. Jak się okazuje, bawełniane spódnice z powodzeniem mogą zastępować szorty:) Ta od Mysaru sprawdziła się już w niejednej sytuacji:)
Tak się złożyło, że ostatnio mam ochotę na róż. Bluzka, którą dostałam spełniła moje oczekiwania:)
I przypomniałam sobie o tenisówkach, które 3 lata temu przywiozłam z Francji - niestety nie są szczytem wygody i muszę pomyśleć nad nowymi.
Nadal nie kupiłam NIC na wyprzedażach (poza nimi też nie). Nadal jestem z siebie dumna:)
A Wy lubicie rower, choć trochę tak jak ja go uwielbiam???:)
*bluzka Sheinside znajdziecie ją TU , spódnica Mysaru, tenisówki no name (przywiezione 3 lata temu z Francji), torebka Solar, kolczyki Tous,
zegarek Michael Kors, bransoletka Pandora,
Ona: Chciałabym podrasować wreszcie mój rowerek. Jakiś kosz, może jakiś kolor zmienić...
On: To do mnie??:)
Ona: pomożesz??:)