To drugi post z cyklu #perfekcyjna. Nastąpiła mała zmiana, ale o tym poniżej. Po pierwsze jestem bardzo zaskoczona, bo post (TUTAJ) który o dziwo okazał się dość kontrowersyjny przeczytało już prawie 10 000 osób! A udostępniłam go na facebooku tylko jeden raz! Także wow. Ciekawe jest to, że chociaż macie różne opinie, temat Was interesuje i zachęca do interakcji. Poza komentarzami dostałam też wiele maili, gdzie dzielicie się swoim doświadczeniem. Muszę przyznać, że znakomita większość była motywująca i dla mnie, więc bardzo mi miło, że więcej nas ma potrzebę zmian na lepsze i jest chętna do wzajemnego wspierania się. Bo perfekcja wcale nie jest zła, zależy jak się na to spojrzy:)
Ale po kolei...
Zmiana dotyczy nazwy cyklu. Okazuje się, że perfekcja niektórym z Wam kojarzy się bardzo negatywnie, a ponieważ posty mają przede wszystkim motywować i skupiać jak największą grupę fajnych kobiet, to nie ma co straszyć Was perfekcją;) Myślę, że może to wynikać ze złych przykładów z otoczenia i doświadczeń. Ale i tak zamierzam tu odczarowywać perfekcję i pokazać Wam, że moim zdaniem nie jest czymś złym, więc pozwólcie, ale tego słowa nie będę unikać:)
Doskonale!
Ku krytyce perfekcji kilka z Was posługiwało się jej definicją i zupełnie niepotrzebnie mieszało ją np. z pedantyzmem. Zaglądając chociażby do Wikipedii, przeczytamy, że dopiero "nadmierny perfekcjonizm jest na swój sposób niebezpieczny i może być nazywany dewiacją, a nawet uniemożliwiać normalne funkcjonowanie. Dla mnie to trochę tak jak z solą, w odpowiednich ilościach jest dobra, konserwuje mięso, dodaje smaku, ale przesolona zupa jest nie do zjedzenia, prawda???
Tradycyjna definicja mówi raczej o tym, że perfekcja to doskonałość w wykonywaniu czegoś. Przez przypadek na stronie Synonim.net znalazłam całe mnóstwo synonimów słowa perfekcja i w znakomitej większości te słowa są nacechowane pozytywnie, wybrałam kilka: błyskotliwość, doskonałość, mistrzostwo, niepospolitość, nietuzinkowość, dokładność, kompetencja, piękno, wszechstronność...
I kończąc póki co ten temat, ktoś napisał, że perfekcja jest już jasno określona w słowniku i każdy wie jak posługiwać się tym terminem. Ja zdecydowanie się z tym nie zgadzam, bo choć to słowo powszechne, to mimo wszystko dość ogólne. Teoretycznie gdybym zapytała Was jak postrzegacie perfekcje, pewnie wielu z Was przypasowałoby do niej: porządek, maniery, zadbany wygląd, czystość... Ale gdybym chciała się zagłębić, to okazałoby się, że każdy z nas ma swój inny perfekcyjny pomysł na siebie (choć z pewnością zdarzają się osoby powszechnie uznawane za perfekcyjne). No bo jaka jest perfekcyjna stylizacja - szpilki i sukienka, czy wygodne płaskie buty, jeansy i t-shirt? Perfekcyjna kuchnia: w stylu rustykalnym czy nowoczesna, perfekcyjny obiad: krem z pieczonej papryki, czy kawał grillowanej karkówki, perfekcyjna rodzina: 2+1, czy 2+3? Już tutaj pewnie zdania będą podzielone. Dlatego w moim odczuciu perfekcja nie musi być ani ograniczająca, ani narzucająca. Z pewnością ma jakieś ramy, ale na szczęście "obraz malujemy sami" 🙂 Na pewno moje posty nie będą narzucające, czy w żadnym przypadku nakazujące, bo każdy ma prawo żył własnym życiem, jedynie większość z nas czasem potrzebuje inspiracji - ja też należę do tych osób! Dlatego podzielę się swoimi doświadczeniami i przekonaniami, ale nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać.
No to mamy #akcjamotywacja
Wreszcie mogę przejść do meritum postu:) Skąd zrodził się mój pomysł na udoskonalanie siebie, a tak naprawdę na wymaganie więcej? Nie będę zbytnio rozciągać mojej historii. Kiedy byłam dzieckiem, byłam bardzo ambitna, co przekładało się przede wszystkim na naukę, która rzeczywiście nieźle mi wychodziła, co potwierdzał jeden czerwony pasek za drugim. ale niestety byłam bałaganiarą. Nie potrafiłam połączyć wielu elementów w jedną całość, stawiałam sobie jeden cel i na tym się skupiałam. Kiedy gotowałam, robiłam to całkiem nieźle, ale wokół był niezły rozgardiasz. Kiedy szykowałam się na imprezę, starannie się malowałam, ale zostawiałam rozrzucone kosmetyki. Z wiekiem zaczęło mi to przeszkadzać, ale nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać. Często robiłam remont w pokoju i angażowałam mojego tatę: żółty z niebieskim, jasna zieleń z nutami czerwieni, turkus z bielą, wanilia z fioletem... Pomysłów miałam wiele. Kupowałam na targach staroci pojedyncze meble, które czasem lekko przerabialiśmy. Ale to wciąż było nie to. Za bardzo skupiałam się na wizualnej stronie, dekoracjach, za mało na połączeniu tego z praktyczną stroną, która ułatwiłaby porządek. W moim życiu było sporo chaosu. Największa przemiana nastąpiła w czasie studiów, także wtedy, kiedy wyjechałam na ponad miesiąc do Francji (tuż przed tym zanim poznałam Kubę). Miałam wtedy przyjemność odwiedzić wiele fantastycznych domów, ludzi, którzy niesamowicie kultywowali posiłki, zawsze pięknie je podawali, nigdy się przy tym nie spieszyli. Byłam zachwycona aperitifem i związaną z nią tradycją rozmawiania. Muszę przyznać, że w moim rodzinnym domu tata także wprowadził jeden fantastyczny zwyczaj - niedzielny obiad jedzony razem przy stole, bez dźwięku telewizora - rodzice, piątka naszego rodzeństwa, czasem dziadkowie lub goście. To wszystko pokazało mi, że "można lepiej" i "czas na zmiany".
I w małżeństwie sporo się zmieniło. Postanowiłam, że będę perfekcyjną żoną i raz z lepszym, raz gorszym skutkiem, próbuję swoich sił w tej roli od 5 lat, ale co najważniejsze z wielką pomocą męża. Właściwie taką relację spokojnie mogę nazwać partnerstwem, bo najważniejsze, że w tych bitwach z codziennymi obowiązkami nigdy nie jestem sama. Przez ten czas miałam przyjemność urządzać 3 mieszkania: 2 wynajęte - całkiem puste, urządzone bardziej pomysłami i marzeniami, i to nasze, które tak lubimy. Dla nas perfekcyjne, bo wymyślone przez nas i wciąż udoskonalane.
Na koniec odrobina motywacji przed kolejnym postem...
Co mnie motywuje? Bardzo często ludzie lub miejsca, które tworzą - te w realu (na przykład swoje mieszkania), albo w sieci (na przykład piękne strony czy profile). Poza tym jestem fanką wielu poradników, które choć nie zawsze są szokująco odkrywcze, to bardzo trafne i dodające "powera" do działania. O tym pewnie w kolejnych postach... bo przecież to fantastyczne, że każdy z nas jest inny i w perfekcji też nie chodzi o to, żeby się ścigać, czy kopiować.
(poniżej akurat o sposobie ubierania, ale w postach nie tylko na tym będę się skupiać)
Pięknego tygodnia dla Was!:)
Ona: To nasz instagram - możesz go polubić TUTAJ 🙂
On: A to nasz pomysł na perfekcyjna kawę TUTAJ 🙂