W tym tygodniu miałam okazję zrobić dużo różnych zdjęć, ale zupełnie nie po drodze było mi do komputera. Jak dobrze, że chociaż istnieje internet w telefonie! Wczoraj był ważny dzień, nie tylko ze względu na godzinę 20:45, po prostu wczoraj miał być nasz ślub! Kościół był zaklepany, sala i orkiestra zamówiona i co?? I jak wiecie Kuba stwierdził, że nie chce tyle czekać, oświadczył mi się drugi raz i pobraliśmy się 11 września ubiegłego roku:) Nie mniej jednak wczoraj czuliśmy się nieco dziwnie, patrzyliśmy na zegarek i myśleliśmy co by było gdyby... I spędziliśmy ten dzień wyjątkowo.
Wiemy jedno, bardzo dobrze, że wczoraj tego ślubu nie było, po pierwsze mamy już ładny staż, przeprowadziliśmy się do Trójmiasta, po drugie większość naszych rodzin to piłkarscy kibice z nami włącznie, po trzecie my mieliśmy zdecydowanie lepszą pogodę, po czwarte... nie ma co gdybać:)
A odnośnie internetu, czy można nawiązać więź przez internet?? Albo czuć, że kogoś się po prostu lubi?? Blog bardzo otworzył mnie na ten wirtualny świat - w którym w rzeczywistości poruszają się przecież ludzie. To niesamowite, kiedy masz świadomość, że to co napiszesz niemal od razu przeczyta kilka tysięcy ludzi (a statystyki stale rosną). Albo to, że ja mogę odwiedzać innych w ich cyberprzestrzeniach, w nadziei, że też mieli udany weekend. Ostatnio dostałam przemiłą przesyłkę z samych Włoch od jednej z blogerek
http://www.paulamariaclara.eu/
i bardzo mnie to wzruszyło (piękne prezenty - ale nie o prezenty w rezultacie chodzi). Tak jak wiele maili i komentarzy od Was za które bardzo dziękujemy! Internet po raz kolejny okazał się dla mnie łaskawy - tu poznałam też Kubę. Nie było żadnego randkowania przez internet - Kuba potrzebował kogoś z umiejętnościami dziennikarskimi i przez przypadek trafił na mnie, napisał do mnie dzień przed moim wyjazdem do Francji, i tak umówiliśmy się omówić kwestie zawodowe niemal od razu po moim powrocie z winobrania. Strzała amora przebiła się przez tysiące kilometrów i szklane ekrany, sami nie wiemy kiedy.
Tą sentymentalną opowieść uwieńczę najprostszy deserem świata, a jak wiadomo klasyka zawsze się sprawdza:) W sezonie truskawkowym aż szkoda nie skorzystać z tych owoców.
Składniki:
* truskawki ( plus ewentulanie odrobina cukru)
* śmietana 30%
* cukier puder
* lody truskawkowe Grycan ( dla mnie najlepsza firma produkująca lody)
Jak to zrobić:
Truskawki miksujemy w blenderze. Jeśli nie są wystarczająco słodkie, dodajemy trochę cukru. Ubijamy śmietanę z cukrem pudrem. Nakładamy lody, zalewamy musem truskawkowym i bitą śmietaną.
On: To może dziś podróż poślubna na plażę??
Ona: Znaczy się poprawiny??:)
Nasz facebook: