Jak wiecie z każdego wyjazdu przywożę jakieś detale, które przypominają mi o podróży. Staram się, żeby to były dość praktyczne przedmioty codziennego użytku, a nie typowe "kurzołapy", które później trudno ulokować w mieszkaniu.
W Lizbonie nie mieliśmy zbyt wiele czasu na zakupy, ale udało mi się znaleźć kilka ciekawych przedmiotów. Przede wszystkim zawsze lubiłam portugalskie wina, a Lizbona kojarzyła mi się z ceramiką i płytkami, które w tym barwnym mieście urozmaicają liczne budynki i nie tylko. Zobaczcie co tym razem udało nam się przywieźć.
Kolejny raz z przyjemnością polecam Wam też wyjazd do Lizbony. Miasto jest magiczne, piękne, bardzo przyjazne turystom. Ma niesamowity klimat i wiele niezwykłych miejsc do odkrycia. Wszystkie posty z Lizbony, które dotychczas ukazały się na blogu znajdziecie TUTAJ.
Na pierwszy ogień pyszne portugalskie wino! Wypiliśmy za Wasze zdrowie:) a także korek do wina, który zostanie z nami dłużej:)
W Portugalii trafiliśmy też do niezwykłego salonu odzieżowego, którego przyznam szczerze, wcześniej nie znałam. Sklep zdecydowanie różnił się od innych i był bardzo stylowo urządzony. Butik wyglądał jak atelier z wieloletnią tradycją. Piękna elegancka lada i regały, dywany, sofa, fotele i ciekawe detale wypełniały wnętrze. W rogu salonu za szklaną ścianą był zakład krawiecki, gdzie dopasowywano zakupione ubrania. Z plakatu sklepu spoglądał Ronaldo, który jak się okazało jest ambasadorem marki. Sprzedawca poinformował nas, że mają jakiś specjalny dzień obniżek i choć do zamknięcia nie zostało dużo czasu , skusiliśmy się na zakup szali DLA NIEJ i DLA NIEGO:) Ja zdecydowałam się na klasyczny w kolorze pudrowego różu - świetnie posłużył mi ostatnio jako dodatek do stylizacji weselnej. Okazało się, że Socoor Brothers to portugalska marka, której salony znajdziemy tylko w kilku miejscach na świecie, poza Lizboną między innymi w Singapurze, Malezji, czy Wielkiej Brytanii.
Następnie ceramika. Płytki być może posłużą nam jako podstawki pod ciasto, albo trafią na półki nad toaletkę:) Uwielbiam te niebieskie wzory! Dodatkowo kupiliśmy ceramiczne cyferki na dom, dla siebie i najbliższych. Bardzo podobały nam się takie oznaczenia numeru mieszkania w Barcelonie, Lizbonie, czy na Malcie. Skusiliśmy się także na kubki i portugalskiego Vogue (zwykle przywożę jakieś lokalne czasopismo z podróży).
Skusiłam się też na dywanik do sypialni🙂 Jak wiecie czuję miętę🙂 Ten kolor pojawił się ostatnio na ścianach w naszym wiatrołapie. Metamorfozę możecie podejrzeć TUTAJ.
Ona: To była wspaniała rocznica zaręczyn!:)
On: O tak! A wkrótce kolejne podróże. Zapraszam Was na nasz profil na facebooku TUTAJ i instagramie TUTAJ, gdzie jesteśmy z Wami na bieżąco:)