Jestem pewna, że po opublikowaniu na facebooku tego tytułu, będę miała rekordową liczbę wejść na bloga na minutę.
Nie, nie potrzebuję szpiku, ale też nie robię sobie z Was żartów. Sprawa jest dość poważna.
Zaczęło się od pewnego zdjęcia, które opublikowała ostatnio na swoim profilu moja koleżanka.
Zaczęłam się zastanawiać. Gdybym to naprawdę ja potrzebowała szpiku, to kto z mojego otoczenia pognałby do lekarza sprawdzić czy może mi pomóc?? Dlaczego działamy tylko wtedy, kiedy zagrożenie życia jest bardzo blisko nas?? Płaczemy na filmach, kiedy z powodu choroby umiera bohater, a nie pomagamy realnym ludziom.
Nie, nie oskarżam Was, żeby było jasne. Być może wielu z Was pomaga i wcale się tym nie chwali.
Dodatkowo przyznam, że ja sama nie jestem w banku dawców! Mam ogromny problem z "lekarzami". Słowo szpital wywołuje u mnie dreszcze, a na widok igły miękną mi nogi. Kiedy mam mieć pobranie krwi, choruję 3 dni przed i 3 dni po, a na sam "zabieg" (czy to jest zabieg??!) zabieram ze sobą Kubę. Nie potrafię tego zwalczyć póki co. Ale zastanawiam się, ostatnio po co żyję i czy coś po mnie zostanie. Może czyjeś uratowane życie i jego pięknie przeżyte chwile?? Nie jest to jeszcze moja deklaracja, bo nie chcę rzucać górnolotnych obietnic i nie wiem czy na pewno się zarejestruje, ale poważnie to rozważam.
Nie jestem specjalistką w żadnej dziedzinie dotyczącej medycyny. W skrócie powiem Wam tylko, że Ania, autorka zdjęcia to świetna dziewczyna, która sama już wiele lat temu potrzebowała szpiku (wtedy jej jeszcze nie znałam). Ania wyzdrowiała i otrzymała nowe życie - nawet dwa razy w roku obchodzi urodziny. Wspaniała, wbrew pozorom optymistyczna historia. To ona uświadamia mnie i nasze środowisko, że oddanie szpiku to wcale nie taka skomplikowana sprawa. Wystarczy zarejestrować się na stronie:
Następnie pocztą dostajemy pojemniczek w którym umieszczamy sami wymaz z buzi i odsyłamy (jak coś piszę źle to proszę mnie w komentarzach poprawić). I czekamy. Dodam, że wszyscy członkowie rodziny Ani są zarejestrowani w banku dawców, jednak żadne z nich nigdy nie zostało w rezultacie poproszone o oddanie szpiku. Bo wcale nie jest łatwo odnaleźć "bliźniaka genetycznego", dlatego tak ważne jest, żeby lista osób w banku była jak najbogatsza. Samo oddanie szpiku (po wcześniejszych badaniach krwi itp.) trwa podobno góra godzinę i odbywa się pod narkozą. Nie boli i nie jest ryzykowne. U zdrowego człowieka organizm wraca do zupełnej normy w góra 2 tygodnie.
Może warto pomagać??! Ania powiedziała, że na jej facebooku z 45 osób, które "zalajkowały" post, tylko jedna się zarejestrowała. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale może jeśli na naszym blogu zobaczy to choć kilka tysięcy osób,
nawet przy takiej częstotliwości zarejestrują się kolejne. Wymowne są dla mnie słowa:
"Dla Ciebie to 5 minut, dla kogoś całe życie"
Czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenia w tym temacie ?
Ona: Zapraszam Was też na facebook fundacji bazy dawców komórek macierzystych:
https://www.facebook.com/fundacja.dkms.polska
On: A ON utknął za miastem i nie nocuje dziś w domu, a ja tęsknię...
________________________________________________________________________
Przypominam jeszcze o konkursie!
Zostały ostatnie 2 dni!
https://fashionable.com.pl/2013/11/22/konkurs-tolpa-make-factory-dla/