Uwielbiam makijaż i testowanie kosmetyków- od zawsze! Choć malować zaczęłam się dość późno - rodzice mocno trzymali nad tym pieczę, za co zasadniczo jestem im wdzięczna - na wszystko w życiu przychodzi czas, a teraz z kolorowych kosmetyków mam naprawdę dużo przyjemności!
Przez kilka lat bawiłam się makijażem, z pasji w trakcie studiów, skończyłam nawet szkołę wizażu, makijażu i stylizacji, jednak w ostatnich latach wypracowałam sobie mój bazowy makijaż, w którym świetne się czuję i który sprawdza mi się niemal na każdą okazję. Kiedy dostałam do przetestowania te cudeńka Semilac aż oczy mi się zaświeciły. Piękne, eleganckie opakowania, które od razu wzbudzają zaufanie, jednak najważniejsze jest to co jest w środku.
Pudry matujące Semilac
Idealny produkt do wykończenia makijażu. Ten puder Semilac matuje, ale daje bardzo naturalny efekt bez efektu maski, w ponieważ ma bardzo drobne te pudrowe drobinki, świetnie gra ze skórą czy podkładem.
Jeśli chcemy, żeby podkład dobrze się trzymał, koniecznie musimy nałożyć puder. Są dwie opcje nakładania:
- pędzlem - delikatniejszy efekt, utrwalający podkład. Lekkim, kolistym ruchem nanosimy na twarz, kończąc na brzegu twarzy i szyi - pędzel z odrobiną pudru zrobi naturalne przejście miedzy umalowaną twarzą, a naturalną szyją czy dekoltem
- puszkiem - mocniejszy, bardzo kryjący efekt, możemy zastosować go zwłaszcza w strefie T, jeśli mamy problem z błyszczeniem się skóry. Puszek także świetnie się sprawdza do poprawek w ciągu dnia
Pudry Semilac występują w 3 kolorach - muszę przyznać, że są bardzo ładne. Jest także opcja pudru transparentnego - czyli bezbarwny puder do każdego kolor skóry, który ma za zadanie matowić (jeśli mimo wszystko skóra jest na tyle problematyczna, że musimy robić poprawki kilka razy w ciągu dnia. Puder transparentny także świetnie utrwala podkład.
Wszystkie znajdziecie TUTAJ
Cienie Semilac
Przede wszystkim piękna paleta kolorów - cienie bardziej i te mniej błyszczące. Fajna konsystencja i dobre napigmentowanie. Jako bazowy cień ogromnie polecam Wam Pink Gold 414 - TUTAJ - bardzo świeżo wygląda i pięknie się mieni, a do mojego makijażu użyłam jeszcze cienia rozświetlającego Copper Brown 415 TUTAJ i Deep Black 418 TUTAJ. Czarny cień to moja tajna broń w makijażu oczu: eyeliner stosuje tylko co jakiś czas (np.na wieczorne wyjścia). Na co dzień kreskę robię własnie cieniem - używam skośnego pędzelka, który delikatnie zwilżam wodą. Jeśli nie chcę mocnej kreski, czarny cień nanoszę tylko u nasady rzęs - wtedy optycznie je zagęszczam i dodaję głębi spojrzeniu - czasem nawet nie nakładam tuszu gdyż wystarczy mi ten efekt cienia - czarny cień to podstawa w mojej kosmetyczce, choć jak widzicie rzadko wykonuję smokey eye:))
Czarny cień jest też moim zdaniem idealny do nauki robienia kreski:)
Zdecydowanie polecam Wam te produkty - pełną paletę znajdziecie TUTAJ. Teraz jeszcze chciałabym przetestować cienie Semilac w kremie:) Na który kolor macie ochotę??
O matowych super trwałych pomadkach w płynie Semilac pisałam już TUTAJ, tym razem znalazłam nowy kolor, który jest dla mnie idealny - to True Pink 049 (znajdziecie go TUTAJ)
Zapraszam Was także na mój profil na instagramie TUTAJ - obecnie zdajemy Wam relację z Sardynii, gdzie właśnie jesteśmy:))
Ona: Jeśli przetestujecie, koniecznie dajcie znać jak Wam się sprawdzają!