Między mną, a Kubą jest jedna podstawowa różnica mentalna - ja bardzo średnio trawię piłkę nożną, ON uwielbia. Zaznaczę od razu, że nie wciągnął mnie footballowy szał, który wszechobecnie panuje. Muszę jednak przyznać, że wobec tego co panuje w ostatnich dniach wokół piłki nożnej, trudno przejść całkiem obojętnie. Ale o tym później.
Najpierw wrócimy na chwilę do Manchesteru. Kilka postów z naszej podróży w te regiony w październiku 2015 i maju 2016 ukazało się już TUTAJ. Każdy z tych wyjazdów był wyjątkowy, ale ten pierwszy był dla Kuby bardzo szczególny. Czekały na niego wizja meczu i to na stadionie Manchesteru United! Wszystko dzięki Iwonie i Szymonowi, do których polecieliśmy. Iwonie udało się zdobyć bilety na mecz. Graniczyło to z cudem, ponieważ derby Manchesteru to podobno jedno z ważniejszych piłkarskich wydarzeń sezonu. W dodatku nasza koleżanka otrzymała te bilety w prezencie! Podwójna radość. Kuba był podekscytowany taką wizją podróży, a ja szczęśliwa, że mój mąż spełni jedno ze swoich marzeń. Na mecz wybrał się z Szymonem - mężem Iwony. Nasi mężowie wcześniej wybrali się do jednego z angielskich pubów, by jeszcze bardziej poczuć prawdziwą atmosferę przed meczem.
Choć nie bardzo rozumiem piłkę nożną, jednak cieszę się, że Kuba ma na koncie takie fajne męskie przeżycie. Jeśli dla Waszych mężów football też dużo znaczy, to może to właśnie jest pomysł na prezent DLA NIEGO?
Jeśli chodzi o kupno biletu na mecz w Manchesterze to trzeba mieć kartę kibica, więc nie jest to takie łatwe zadanie, ale już np. w Barcelonie kupicie bilet bez żadnego problemu (sprzedają je w bardzo wielu punktach w mieście!).
Mam jeszcze kilka przemyśleń na temat obecnego Euro. Mimo, że mam trzech kibicujących braci (w tym jednego grającego trochę poważniej), tatę, babcię i męża kibica, nie mam pojęcia co to "spalony". Nie znam zbyt wielu nazwisk piłkarzy i niewiele wiem na temat "piłki". Wiem jednak jedno. Strasznie podoba mi się to co się teraz dzieje na facebooku - to takie wszechobecne szczęście i wreszcie pozytywne myślenie Polaków. Wsparcie dla piłkarzy, a nie tylko potępianie i zazdrość. Okazuje się, że potrafimy nie narzekać! Bardzo podobały mi się też mecze "naszych", bo mam wrażenie, że wreszcie gramy poważniej. I to co podoba mi się najogromniej, to to, że Polscy piłkarze zachowują się na boisku na poziomie i że to są naprawdę ogarnięci faceci, których wypowiedzi nie wzbudzają zażenowania (wbrew stereotypowi, który powszechnie panował kiedyś w moim otoczeniu, że "piłkarz ma w nogach, a nie w głowie"). To są inteligentni, rozsądni, wysportowani faceci, którym z przyjemnością mówię "tak".
[fot.eurosport.onet.pl]
[fot.tvn.pl]
Choć mój mąż bardzo by chciał, raczej nie polubię piłki nożnej, ale mimo wszystko czuję się dumna i bardzo mocno trzymam kciuki za naszą drużynę. Cieszę się, że na Euro udało im się tak wiele dokonać i widzę w tym same pozytywy. Podziwiam ich za poziom stresu jaki unoszą na swoich barkach, kiedy w jednej sekundzie patrzy na nich wiele milionów ludzi i ocenia, bardzo często nie przebierając w słowach. To naprawdę fajnie, że choć na chwilę kilkunastu chłopaków na boisku, zjednoczyło wiele milionów ludzi w naszym kraju. Takiemu zjawisku nie mogę mówić nie, taką piłkę nożną jestem w stanie znieść. Chociaż w życiu nie podejrzewałabym, że napiszę kiedyś coś takiego! Miłego dnia dla Was!
ps. no o ten trener jakiś takie fajny się wydaje!;)
A Wy oglądacie mecze????
Ta niezwykła atmosfera!
On: Świetny post! Super było być na meczu Manchesteru:) i mnie Euro też się mimo wszystko bardzo podobało!
Ona: Specjalnie dla Ciebie;)
