Gdyby ktoś kilkanaście lat temu powiedział mi, że będzie mi dane zwiedzać świat, z pewnością bym nie uwierzyła. Wszystko przez to, że nie doceniałam siły marzeń, które jak się okazuje mają wielką moc. Nie wierzyłam także w siebie i w to, że mogę dużo, jeśli tylko chcę. Na szczęście spotkałam Kubę i razem postanowiliśmy spełniać marzenia.
Podróże wciągają. Nie wiem, czy wszystkich, ale nasza ciekawość świata jest ogromna. 2016 rok obfitował u nas w odkrywanie fantastycznych miejsc - dziękuję Bogu za każde, które dane mi było odwiedzić <3 Mieliśmy plan, żeby w styczniu się gdzieś dogrzać i naładować baterie na nadchodzący rok, ale nie braliśmy pod uwagę Afryki. Później plany wyjazdowe z różnych zawodowych względów musieliśmy przesunąć, a kiedy już ze wszystkim się uporaliśmy, po prostu obudziliśmy się pewnego dnia i okazało się, że czeka na nas Tanzania. Szybka decyzja, czy w trzy godziny damy radę zamknąć sprawy zawodowe i się spakować i... pojechaliśmy do Katowic, gdzie o 4 rano kolejnego dnia musieliśmy się już stawić na lotnisku. Przecież spontaniczne decyzje są czasami najlepsze!:)
Później było mnie różowo. W samochodzie postanowiłam zaczerpnąć informacji o podróżowaniu do Tanzanii i zadziałało to na mnie mniej więcej tak, jak konsultowanie z wróżką Google swoich dolegliwości chorobowych. Do tego Kuba powiedział, że mamy międzylądowanie w Hurghadzie, a ja mam od tych wszystkich sytuacji na świecie jakiś lęk do Egiptu. No niewiele brakowało, a uprosiłabym Kubę, żebyśmy jednak nie polecieli. Taka fanka Europy jak ja do Afryki?? Jakie szczęście, że nie popełniłam największego błędu swojego życia!
Zanzibar - wyspa zwana rajem
Miejsce, gdzie zawsze świeci słońce, a kolor wody przyprawia o zawrót głowy, piasek na plaży jest niczym mąka, a owoce smakują jak marzenie. Do hotelu docieramy wieczorem, więc niewiele możemy powiedzieć. Droga z lotniska jest nieco szalona, ale i w krajach południowej Europy, kierowcy mają luźne podejście do prowadzenia auta. Przez szyby próbujemy zobaczyć, jakie tak naprawdę jest miejsce, które wybraliśmy jako cel swojej podróży. Ulice nie są oświetlone, ale można dostrzec, że mimo późnej pory liczne grupy ludzi przemierzają poboczami dróg. W hotelu obsługa wita nas owocowym koktajlem, idziemy na kolację z poznaną w drodze z lotniska parą przesympatycznych Polaków. Dostajemy klucze do pokoju i jeszcze przerażona idę z Kubą zmierzyć się z nowym miejscem. Pokój jest przyjemny, ale i tak przez prawie godzinę szukam w nim komarów - kiedy nie znajduję żadnego, otuleni moskitierą zasypiamy.
Moją historię będę Wam kontynuowała w kolejnych postach, których z pewnością wiele się pojawi w najbliższym czasie. Teraz powiem Wam tylko, że czuję się totalnie zafascynowana Zanzibarem. Już śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsza podróż w moim życiu. Dla nas pełna kontrastów: od "all inclusive", przez poznawanie wyspy, po liczne rozmowy z mieszkańcami, czy odwiedzenie ich domów w wiosce rybackiej. Tu podziw i zachwyt, miesza się z szokiem i wzruszeniem. Jest przepięknie i po prostu bosko. Tutaj możecie podejrzeć zdjęcia z naszego pierwszego przedpołudnia na Zanzibarze, a póki co po więcej zapraszam Was na nasz profil na instagramie TUTAJ i facebooku TUTAJ, gdzie znajdziecie wiele zdjęć i ciekawych historii:) Będzie nam miło, jeśli polubicie nasze profile, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście:)
Zapraszam Was także na mój nowy kanał You Tube i filmy między innymi z Zanzibaru🙂
Ona: Dziękuję, że mnie przekonałeś <3
On: Mówiłem Ci, że zawsze musisz mi ufać:)