Kiedy jestem taka szczęśliwa jak teraz, zaczynam dużo rozmyślac. I dziś z wielkim sentymentem i radością wracam myślami do naszych zaręczyn. Dokładnie 5 lat temu, po 3 miesiącach związku, na pewnej bezludnej wyspie na Karaibach usłyszałam TO pytanie i prawie zemdlałam z wrażenia 🙂 Pamiętam każda sekundę tamtego dnia. Ciepło piasku pod stopami, szum fal i smak rumu. Pamiętam uczucie szczęścia, które mi wtedy towarzyszyło, ale przede wszystkim pamiętam wzrok Kuby, i to takie męskie zdecydowanie i przekonanie w głosie.
Bo kiedy nagle nagle, po 3 miesiącach związku trafia się taki wyjazd, macie dobę na spakowanie się i spontanicznie lecicie, to chyba żadna rozsądna kobieta nie myślałaby o zaręczynach. I nawet kiedy ON zabrał mnie na tą cudowną wyspę, a później ukleknal na piasku i nawet zadał pytanie "może zostaniesz moją żoną?", nie myślałam, że mówi serio. Myślałam, że słońce, plaża i takie hipotetyczne pytanie "na kiedyś". Ale kiedy po chwili moim oczom ukazał się pierścionek , chyba pierwszy raz w życiu zaniemowilam 🙂 Szok i niedowierzanie, ale też zero niepewności, jedynie myśl " czy jako żona GO nie zawiodę ".
Niedługo cieszyłam się narzeczeńskim stanem. Po pół roku byłam już żoną. Kuba jest trochę niecierpliwy, w odróżnieniu odo mnie. Ja mogłabym podarowany mi prezent trzymać zapakowany kolejne kilka dni, bo uwielbiam czekać na miłe rzeczy. Teraz z radością czekam na każdą rocznicę. Czasem dziwicie się, kiedy piszę, że obchodzimy rocznicę zaręczyn. A ja uważam, że celebracja to ogromnie istotny element życia. Nie tylko warto, ale po prostu trzeba pamiętać o tym co ważne i piękne w naszym życiu. A już na pewno wciąż trzeba dokładać drewna do związkowego kominka.
Dziś na swoją 5 rocznicę wylądowaliśmy w Lizbonie, która totalnie nas zauroczyła. Tak spełniamy nasze kolejne marzenie i wiecie co Wam powiem: marzcie jak najwięcej. Niby słyszymy to często, ale boimy się marzyć, chyba czasem sami siebie nie chcemy zawieść. A my wiele lat marzyliśmy o podróżach, ale tak bardzo bardzo cicho. I były te zaręczyny na Dominikanie i później długo długo nic konkretnego. Podróżowanie wydawało nam się takie trudne pod wieloma względami. Ale kiedy się bardzo chce i ma się takiego faceta obok, to wszystko może się udać, a marzenia chcą się spełniać. I tak poza bardzo licznymi podróżami po Polsce, od Zakopanego po Mazury, przez Warszawę, Trójmiasto, Łódź, po Kraków, Wrocław, Lublin, Częstochowę czy Poznań, odwiedziliśmy już tak wiele cudnych miejsc, że moją dusza się raduje. Usłyszałam "kocham Cię" na Dominikanie, w Egipcie, Izraelu, w Mediolanie, Bergamo, Genui, Pizie, Florencji, małych toskańskich miasteczkach, Rzymie, Neapolu i w Palermo, było też "kocham Cie" w Paryżu, Londynie, Manchesterze, na Lanzarote, w Karlskronie w Szwecji, w Barcelonie i w Berlinie. Przyszedł czas na Portugalię i Lizbonę. Powiem Wam, że obecnie odkrywanie świata z ukochaną osoba to moje największe szczęście.
Dziś wiem, że nie można się bać marzyć i to JEGO zasługa. Życzę wam takiej radości ze związku jaką mam, takiego wsparcia w trudnych chwilach, takiej swobody w wyrażaniu myśli i takiej akceptacji jaką czuje, ze wszystkimi swoimi wadami, nad którymi nie zawsze panuje.
I polecam Wam świętowanie... Zawsze warto!
(Na zdjęciu Kuba z moją ukochaną chrześnica Martynką - przepraszam Was za ewentualny brak polskich znaków, ale post pisany na telefonie, który nie zawsze chce współpracować ).
Ona: A jeśli Wy chcecie spełnić nasze kolejne marzenie i pozwolić nam zostać w pierwszej "10" konkursu Blog Roku, możecie wysłać SMS na naszego bloga na numer 7124 o treści F11665. Koszt to jedynie 1,23 z VAT, a dla nas radość i docenienie z Waszej strony. Dochód z SMS-ów przeznaczony jest na Fundację Dziecięca Fantazja. Za całą okazaną sympatię szalenie Wam dziękujemy. I Wam też zyczymy spełnienia marzeń 🙂