Przepis na ślub – wybieramy datę

Jeśli już zaręczyny przebiegną pomyślnie , czas na kolejny krok: data ślubu. Tendencje ostatnich lat dyktują nam konieczność planowania ślubu nawet o 2 lata wcześniej. Taki czas ma nam zapewnić wybraną datę i godzinę w kościele lub urzędzie oraz wymarzoną salę weselną. W praktyce jednak może wyglądać to zdecydowanie inaczej (jestem przykładem na to, że można to zorganizować w miesiąc).

Tak jak pisałam, ja i mój mąż zaręczyliśmy się pod koniec lutego ubiegłego roku. Kiedy wróciliśmy z Dominikany, przy pierwszej okazji, kiedy byliśmy w kościele zapytaliśmy o wolne terminy na rok 2012 (wstępnie interesował nas maj i czerwiec, godzina 18). Rzeczywiście okazało się, że wiele terminów jest "obłożonych", a do domniemanego ślubu miała być jeszcze 1,5 roku! Po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się jednak na przeprowadzkę do Trójmiasta i tym samym mój narzeczony mocno zaskoczył mnie propozycją przełożenia ślubu. Uważałam to za szaleństwo, bo znaliśmy się tylko kilka miesięcy, ale teraz wiem, że to była najlepsza decyzja - dzięki tej świeżości ślub był bardzo romantyczny i taki "naturalny" (ale to w kolejnych postach ) i odbył się po pół roku od zaręczyn i po 9 miesiącach znajomości.

Planując termin ślubu powinniśmy wziąć pod uwagę  nasze plany życiowe oraz plany naszych najbliższych (np. żeby nie okazało się, że nasz brat czy siostra ma w tym czasie zaplanowany ważny wyjazd). Wiele par bierze ślub w wakacje, jeśli jednak mamy w planach zaproszenie wielu dzieci, trzeba pamiętać, że wbrew pozorom (bo przecież wakacje są wolne) dużo ludzi wyjeżdża w lipcu i sierpniu na urlopy.

Warto też zastanowić się nad formą: sam ślub, ślub i wesele, a może ślub i przyjęcie???

Wybierając datę powinniśmy zastanowić się też na czym bardziej nam zależy: na godzinie ślubu (może się okazać, że wszystkie popołudniowe są zajęte i ksiądz zaproponuje nam np. 15:00) , czy na sali weselnej, bo niestety może się okazać, że trudno nam będzie zgrać terminy.
Jeśli ustalimy już termin w kościele, ksiądz zaproponuje nam ślub konkordatowy. Oznacza to, że poza przysięgą małżeńską składaną przed ołtarzem, podpiszemy oficjalne papiery i w świetle prawa również będziemy małżeństwem. Dzięki takiej bardzo popularnej teraz formie nie musimy brać 2 ślubów: cywilnego i kościelnego. Jest to także oszczędność finansowa. Za ślub w kościele płacimy, tyle ile przewidywane jest w danej parafii. W mojej parafii ślub kosztuje chyba  300 zł, ale wiem, że jest to niska "stawka", bo potrafi kosztować nawet 1000 zł. W szczególnych przypadkach możemy otrzymać ślub nie płacąc za niego.

Warto wiedzieć też, że wiele zależy od życzliwości księży (teoretycznie możemy go wziąć w dowolny dzień tygodnia i o dowolnej godzinie - pamiętam ślub pary starszych wdowców, którzy brali ślub o 9 rano:) Ślub według tradycji bierze się w parafii panny młodej, jednak jeśli narzeczeni z różnych względów zdecydują inaczej, ślub można wziąć w dowolnej parafii, jeśli tylko zgodzi się na to ksiądz z danego kościoła.

Kościół w którym my się pobraliśmy był od zawsze moją parafią w której głównie śpiewałam na ślubach, więc wiedziałam, że tylko w nim wezmę ślub. Z tego co wiem aż 40% ślubów odbywających się w tym kościele to śluby osób z innych parafii - powodem jest piękno miejsca. To nowy kościół  z imponującym  ogrodem, bardzo ładnie zaprojektowany, przytulny, jasny. Uwielbiany przez fotografów i filmujących z powodu właśnie dobrego światła, panującego w nim.
Na ślub w kościele składają się jeszcze inne elementy, ale o nich napiszę w kolejnych postach, jak również o tym po co należy udać się przed ślubem do urzędu...

Ona: I pomyśleć, że my to wszystko w nieco ponad miesiąc zorganizowaliśmy , a tyle by można o tym pisać...

On: Ale jakie mamy wspomnienia dzięki temu:)

Leave a reply